5
Przebudzenie
Gdzieś, możemy być
Tylko ty i ja, a resztę pozostawić
Wspomnieniami
Sean
Próbuję jej nie dotykać, nie zbliżać się za bardzo.
Ale tęsknię za splataniem jej palców z moimi, za trzymaniem jej, kiedy nikt nie
patrzy. Wołam jej imię w moich snach. Śnię o dniu, kiedy będziemy tylko my:
żadnych demonów, żadnych szalonych samobójczych misji, tylko my. By żyć naszą
miłością, by się nią chwalić, w ten nieostrożny sposób, w jaki to robią Niall i
Winter. Ich uśmiechy, ich szepty, te momenty, gdy znikali i wracali
zaczerwienieni i szczęśliwi, to nigdy nie będziemy Sara i ja. Jak moglibyśmy
być razem, wiedząc, że dziecko zwykłego mężczyzny i dziedziczki Sekretnych
Rodzin nie odziedziczy mocy? Jak moglibyśmy zaryzykować, że moce Midnightów –
tak cenne dla tego świata, dla wszystkich z nas – znikną? Nie ma innych
dziedziców. Sara jest ostatnia. Jeżeli wyjdzie za mnie, wszystko się skończy.
Spójrzmy prawdzie w oczy: jakie są szansę, że
przeżyjemy naszą małą wyprawę do Świata Cieni?
Zerowe.
Wszyscy teraz śpią, po za naszym własnym Księciem
Ciemności, który spaceruje w małych kółkach, opierając się na wszystkim, co
jest w zasięgu ręki, jakby był pijany jak zawsze. Ma gorzej ode mnie jeśli
chodzi o bezsenność. Ja wymykam się z samochodu i siadam opierając się o
drzewo. Poćwiczę trochę runy, spróbuję skierować moje myśli gdzieindziej tej
nocy tak jak każdej nocy.
Po pewnym czasie kreślenia run moim sgian-dubh, czerwone iskry zaczynają się
przede mną pojawiać, a potem zmieniać się w czerwone wstążki, tańczące i
kręcące się w kształty i wzory. Nagle, mogę zobaczyć runy, które kreślę, płoną
jasną czerwienią w powietrzu. To wydarzyło się tylko raz przedtem, kiedy ziemne
demony zaatakowały Elodie i mnie w drodze do domu Sary. Zastanawiałem się,
czemu nie stało się to dziś, kiedy tego potrzebowałem, kiedy demon na stacji
benzynowej wpadł w swój szał. Ale z jakiegoś powodu, to dzieje się teraz. Iskry
są hipnotyzujące, wyglądają jak rzeki ognia, pojawiają się przede mną w
powietrzu jak świetliki.
Przestaję, na wypadek gdyby światła zwróciły
niepotrzebną uwagę. Coś się we mnie budzi, coś co mnie przeraża i ekscytuje
jednocześnie. Ale wciąż się do końca nie obudziło. Jeszcze nie.
Nie tak dawno, w rodowej posiadłości Midnightów na
Islay, Sara znalazła list, wśród rzeczy swojej babci. List od mojej matki. Nie
mojej adoptowanej matki, ale tej, która mnie urodziła, Ameli Campbell tej, od
której zostałem zabrany. W liście moja mama prosiła Stewarta Midnighta, wujka
Sary, by na mnie uważał, ponieważ we mnie też płynęła Sekretna krew. Myślałem,
że jestem Strażnikiem, kimś wytrenowanym przez Sekretne Rodziny, by chronić i
pomagać im, kimś z umiejętnościami, nie mocami jak oni – byłem dumny z tego. To
było wszystko, co wiedziałem, wszystko czego chciałem – ale okazało się, że
moja matka była Sekretną dziedziczką. Jej miłość do mojego ojca, zwyczajnego
mężczyzny, była zakazana z tych samych powodów, dla których Sara i ja nie
możemy być razem: dzieci zrodzone z takiej pary, nie dziedziczą żadnych mocy.
Moja mama została wygnana z rodziny Campbellów i
wysłana do Nowej Zelandii. Umarła młodo, ale list, który zostawiła Stewartowi
był jej ostatnim życzeniem. To Stewarta syn Harry Midnight, podjął się zadania
wypełnienia jej prośby. Nie mówiąc mi prawdy o moich narodzinach, tak jak moja
matka prosiła jego ojca, Harry wytrenował mnie na Strażnika. Przez lata
myślałem, że nasze spotkanie, późno w nocy na uniwersyteckim campusie było
czystym przypadkiem. Teraz wiem, że było inaczej. Harry Midnight człowiek,
który na łożu śmierci poprosił mnie bym przejął jego tożsamość i zaopiekował
się jego kuzynką Sarą Midnight, znał o mnie prawdę od początku.
A ja zakochałem się w dziewczynie, którą chciał, bym
chronił.
I o to jestem, Sean Hannay z Campbellowskiej krwi.
Jako dziecko Sekretnej kobiety i Zwykłego mężczyzny, nie powinienem oddziedziczyć
żadnych mocy.
Więc co z tymi czerwonymi światłami płynącymi z
moich run, co z wzrostem siły, który czuję ostatnio, tak jakby coś we mnie
spało i czekało, aż zostanie uwolnione? Czy ośmielę się mieć nadzieję? Bo nie
radzę sobie dobrze z nadzieją. Nie radzę sobie dobrze z myśleniem, że rzeczy
pójdą po mojej myśli. I jakie są Campbellowe moce? Ta rodzina wydaje się być
zmieciona przez napływ Surari, jak wiele innych Sekretnych Rodzin. Sara, Elodie
i Niall wydają się nie wiedzieć, jakie dary nieśli Campbellowie, a dwór
Midnightów opuściliśmy w takim pośpiechu, że nie miałem czasu przeszukać tamtej
biblioteki.
Tym sposobem, moja krew jest wciąż tajemnicą. Tak,
potrafię ją teraz nazwać, ale to wszystko. Jeżeli mam moce, czy będę zabijał
ludzi spojrzeniem jak Sara, czy pocałunkiem jak Elodie? A może ziarno mocy we
mnie uschnie nigdy nie kiełkując. Jałowe, tak jak się czułem przez długi czas.
Zanim spotkałem Sarę.
Za nim się w niej zakochałem.
Jeżeli tak jest, jeżeli moja mała nadzieja zrodzona
we mnie okaże się płonna, Sara będzie musiała poślubić Sekretnego mężczyznę.
Samo myślenie o tym sprawia, że chce przebić moim sgian-dubhem moją dłoń – to byłoby mniej
bolesne niż myślenie o Sarze z kimś innym, kochającej się z kimś innym, innym
mężczyźnie przeczesującym jej włosy…
Nagle, słyszę Sarę wołającą w ciemności, wołającą
moje imię. Prowadzę ją z powrotem do miejsca gdzie spałem, pod dębem. Okrywam
ją moim śpiworem. Ona drży. Znów śniła, a tym razem wydaję się nieść wiadomość.
Zrobiłbym cokolwiek by powstrzymać jej ból i cierpienie. Mogę tylko marzyć o
trzymaniu jej przez noc, o głaskaniu jej włosów, o kołysaniu jej jak dziecka,
tak jak to kiedyś robiłem.
Odkąd Sara dała mi list mojej matki, nie wiem, kim
jestem. Ale wciąż żyję według tych samych zasad. Wciąż jestem Strażnikiem.
I wciąż kocham Sarę Midnight.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz