19
Tygrysy północy
Gdybym tylko
mógł, zawrócić
Do naszego domu
w słońcu
Spleść znów
wątki
Życia tak jak
splecione były
Sara już kiedyś słyszała ten ryk, w ogrodzie
w Edynburgu. Tamtej nocy jej kotka Cień została pokiereszowana, pozostała z
niej mała kupka kości i zakrwawione czarne futro. Tej nocy także jej
przyjaciółka Bryony poznała prawdę o tajemnicy, którą skrywała Sara i życia ich
obu zmieniły się na zawsze.
Teraz po raz kolejny Sara zajęła miejsce w
kręgu twarzą na zewnątrz. W środku tym razem nie znajdowała się Bryony, a wciąż
nieprzytomna Micol. Kolejny ryk dobiegł z za drzew. Kropla potu spłynęła po
plecach Sary, podczas gdy gałęzie dębów nad ich głowami tańczyły i kołysały
się. Wszyscy instynktownie skierowali głowy w kierunku dźwięku.
Ale pierwszy demon-tygrys nadszedł z
przeciwnego kierunku, skradając się z za krzewu paproci powoli, spokojnie,
jakby nie śpieszył się by zabić. Spojrzeli na potwora. Sara pamiętała go dobrze,
było to coś pomiędzy tygrysem a hieną. Muskuły falowały mu pod futrem, paszcza
wypełniona była rząd za rzędem ostrymi zębami. Ten był biały, a dwa wielkie kły
wystawały z każdej strony jego paszczy. Przypominał Sarze tygrysa szablo-zębnego.
Kolejny ryk wydostał się z głębi jego paszczy, oczy zwęziły się w dwie czarne
szczeliny. Jego instynkt mówił mu by zabijać i pożerać.
- Nie przerywajcie kręgu! Może być ich więcej
wokół! – wyszeptała Sara. Obok niej, Sean już kreślił runy, małe czerwone iskry
tańczyły wokół jego sgian-dubha.
Sara, Sean i Niall stanęli twarzą w twarz z
demonem, kiedy Elodie, Nicholas i Alvise byli odwróceni do niego plecami.
Potrzebowali całej swojej silnej woli żeby się nie odwrócić, ale posłuchali
Sary. Surari powoli postąpiło naprzód, a jego biało futro zaczęło zmieniać
kolor na brązowo zielony, upodabniając się do trawy i liści rozrzuconych na
ziemi.
Kamuflaż, przypomniała sobie Sara.
Nagle bez żadnego dźwięku demon-tygrys
uderzył na Nialla z wstrząsającą mocą, zatapiając pazury w jego klatce piersiowej.
Gdy tylko potwór dotknął bluzy Nialla zmienił kolor na niebieski. Podniósł
głowę, rzędy żółtych zębów lśniących śliną były gotowe, by ugryźć twarz Nialla,
ale runy Seana uderzyły Surrai, czerwone wstążki kształtowały się w powietrzu.
Potwór stał sparaliżowany, jego ząb dotykał policzka Nialla, ślina spływała mu
po twarzy.
Sara mogła dostrzec przerażenie w oczach
Nialla. Jej ręce gotowe były, by uderzyć Czarną Wodą, ale nie odważyła się
ruszyć, by nie rozproszyć koncentracji Seana – bestii wystarczyłaby sekunda
żeby zamknąć swą paszczę. Rany pojawiły się na skórze bestii, gdy czerwone
wstążki zaczęły ciąć jego skórę, czarna krew spływała po twarzy i piersi
Nialla.
- Sara! Teraz! – zawołał Sean, przerywając
potok antycznych słów. Sara rzuciła się na Surrari i zatopiła swoje dłonie w
futrze z okrzykiem furii. Bestia ryknęła i upadła na Nialla, grzebiąc go pod
swoim olbrzymim cielskiem, jego oczy rozszerzyły się. Demon zaczął się trząść i
ryczeć z bólu. Czarna Woda spływała z jego ust, uszu i czarnych nozdrzy mieszając
się z czarną krwią.
Sara wciąż zanurzała ręce w futrze bez
litości, samej rycząc jak Surari. Przesunęła swój ciężar ciała na bok wraz z
Surrai tak by uwolnić Nialla. Gdy Surari dotknął ziemi, zmienił się z
czerwonego ponownie na zielony.
Niall podniósł się wspierając się na jednej
krwawiącej ręce, drugą przeczesywał ziemię szukając swojego sgian-dubha. Po chwili znów upadł, jego
twarz zalała agonia. Zacisnął obie ręce na piersi. Surari krzywiło się z bólu,
czarna krew i czarny pot mieszały się i przesiąkały do ziemi. Demon naprężał
mięśnie w bolesnych spazmach dopóki nie rozpuścił się z ostatnim uderzeniem
Czarnej Wody.
Sara wzięła serię wdechów zanim zdołała powiedzieć.
- Niall, wszystko w porządku?
- Uważaj! – krzyknął Sean. Sara i Niall
odwrócili się, by zobaczyć Alvise, Elodie i Nicholasa stojących naprzeciwko
dwóch demonów-tygrysów, zakamuflowanych na czarno od ciemnego tła krzaków. Ręce
Nicholasa zaiskrzyły na niebiesko i ściana ognia urosła między nimi a
demonami-tygrysami. Ale śmielszy z dwóch Surari przeskoczył przez nią, ledwo
mijając Elodie, delikatny dym podniósł się z jego futra.
- Niryani!
– krzyknęła Elodie i rzuciała się na bok potwora, natychmiast dźgając go,
rozmazywała czarną krew. Bestia zatrzęsła się, zrzucając Elodie i prawie przygniotła
ją swoją masą, kiedy niespodziewanie upadła. Strzała wystawała z paszczy
Surari.
- Alvise – powiedział cichy głos. Micol oprzytomniała.
Alvise pociągnął ją, próbując zabrać od ściany ognia. Wtedy demon-tygrys rzucił
się na niego, futro potwora falowało na zielono gdy opuszczało cień, potem na
niebiesko gdy przechodziło przez płomienie, potem znów na czarno. Alvise musiał
puścić Micol. Stała oszołomiona, wciąż za słaba, aby przywołać swe moce.
Elodie w jednej chwili dopadła demona, jej
trucizna przesączyła się do jego wnętrza. Bestia próbowała warczeć, ale jego
warknięcie zamieniło się w skowyt. Gdy trucizna dostała się do żył Surari,
demon-tygrys rzucił się po raz kolejny, na ślepo próbując zniszczyć wszystko na
jego drodze – a przed nim była Micol, wciąż oszołomiona, bezbronna. Wystarczył
moment – bestia otworzyła paszczę, jej kły gotowe były by zatopić się w gardło
Micol, wtedy Sara skoczyła na potwora, przetaczając się z nim z dala od Micol. Zatopiła
dłonie w jego futrze. Bestia już osłabiona przez truciznę Elodie ostatni raz
zadrżała i wydała bolesny skowyt, potem znieruchomiała. Przez chwilę oczy Sary
spotkały oczy Micol.
Odkupienie, pomyślała. Ocaliła życie Micol.
Sara pozwoliła sobie upaść na pięty, ale
zanim mogła wziąć oddech, demon, który chował się w gałęziach nad nimi, ten
który pierwszy wydał ostrzegawczy dźwięk, w końcu zaatakował. Pozwolił sobie
opaść na ziemię i dziobnąć pierwszą rzecz, jaką zobaczył – Sarę. Przewróciła
się na plecy, Surari na nią. Poczuła jak łamią jej się żebra i zapłakała w
bólu. Surari warknął i przygotował się do ugryzienia, z jego paszczy ściekała
czarna ślina na jej twarz…
I wtedy znieruchomiało.
Zeszło z Sary, badając okolicę swym złym
wzrokiem i wydało ostatni skowyt. Nicholas powtórzył ryk, tak jakby zrobił to
demon i chwycił Surari za jego futro. Podniósł go ponad siebie tak jakby nie
było to nic ponad dużego kota i cisnął je na ziemie tak mocno jak tylko
potrafił. Usłyszeli pęknięcie i bestia pozostała już nieruchoma. Nicholas nie
miał władzy nad tymi Surari, teraz jego ojciec przejął kontrolę. Nie zabiłyby
go, nie kiedy Nicholas wykonywał rozkazy ojca, ale zraniłyby go, a jego ojciec
czerpał by z tego przyjemność.
Sara złapała się za swoją krwawiącą pierś,
jej serce i dusza wypełniły się strachem. Demon-tygyrs zamierzał odgryźć jej
głowę, ale oszczędził ją. Tak jak zrobił to demon na stacji benzynowej.
Dwa razy jej życie zostało oszczędzone.
I wtedy doszła do naturalnej konkluzji, a
świadomość zmroziła ją do kości. Potrzebują
mnie. Mają dla mnie zadanie.
Jej oczy spotkały Seana ponad łapami demona-tygrysa
i porozumieli się bez słów. Podniosła się w górę i zauważyła na sobie spojrzenie
Elodie, jej wyraz twarzy był nie do odgadnięcia. Elodie szybko odwróciła wzrok.
- Dziękuję, Alvise – powiedziała zamiast tego
francuska, patrząc na nowoprzybyłego. – Gdyby nie ty, Surari by mnie zabiło.
- To wszystko co potrafisz zrobić? Wystrzelić
strzałę? – powiedział Nicholas. – Jak Strażnik?
- Stracił swoje moce – zaszlochała Micol.
Bała się syna Króla Cieni, ale była także wściekła. Przez swoich braci, przez
jej rodziców, przez wszystkich którzy umarli. Przez siebie. – Zabili jego matkę
na jego oczach, zrobiły to demony takie jak ty! Więc nie waż się do niego tak
mówić!
Alvise spojrzał zaskoczony na Micol. Nie
powinna go nienawidzić?
- W porządku Micol. To nie ma znaczenia –
wyszeptał, ale jego oczy mówiły co innego.
- A gdybyś nie zauważył, potrafi trafić byka
w oko z odległości mili! – Włoski akcent Micol był teraz lepiej słyszalny niż
kiedykolwiek, jej policzki zapłonęły na różowo, dłonie skrzypnęły.
- Przestań! Zabijesz się! – powiedział
Alvise.
- Zignoruj go, Alvise. Więc to ci się
przytrafiło? – przerwał Sean. – Straciłeś swoje moce?
Alvise przytaknął.
- Tak, w ciągu nocy.
- I czym one były? Twoje moce?
- Czy to ma znaczenie?
Sean klepnął go w tył jego głowy, tak jakby
prowadzili zwyczajną rozmowę.
- Więc ludzie mogę utracić moce… i może
zdobyć również?
Sara napięła się. Rozumiała głęboką potrzebę
Seana, by dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach, ale to ją niepokoiło.
Serce Sary wypełniło się czułością dla niego.
W jego umyśle, tak wiele zależało od tego czy odziedziczył moce czy nie. Dla
niej, Sean był tylko Seanem, z lub bez Sekretnej krwi, z lub bez mocy.
- Przepraszam… Nie miałem pojęcia. Dlaczego
pytasz? – odpowiedział Alvise, zacieśniając po raz kolejny swój kołczan na
piersi.
Sean potrząsnął głową, wypełniło go rozczarowanie.
- Bez znaczenia.
Sara poszukała wzrokiem oczu Micol. Część jej
miała nadzieję, że uratowanie życia Włoskiej dziewczynie zagwarantuje jej
przebaczenie. W końcu Micol zbliżyła się.
- Uratowałaś mnie – powiedziała.
- Tak.
- Dziękuję - odpowiedziała Micol patrząc w
dół. Być może z czasem wybaczy jej, ale nigdy nie zapomni.
- Micol - powiedział Sean – twój brat
poprosił mnie bym się tobą zaopiekował. Zrobię co w mojej mocy. Obiecuję.
Micol przygryzła wargę i nie odpowiedziała.
- Chodźmy – zakomenderował Sean, podnosząc
swój plecak.
Sara zwykle nie lubiła zbyt otwarcie okazywać
uczuć– jej uczucia były zbyt głębokie, by wszyscy je widzieli, ale gdy szli
zbliżyła się do jego boku i musnęła jego palce przez chwilę.
- Kocham cię - wyszeptała tak cicho, że nikt po
za Seanem nie mógł jej usłyszeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz