środa, 9 maja 2018

20. Kolejny Gwóźdź do Naszej Trumny


20

Kolejny Gwóźdź do Naszej Trumny


Wierzę, że o to chodzi z aniołami stróżami
Nie możesz ich zobaczyć,
Ale są tam

Sean
Oczy Sary są zatroskane. Wiem, że próbuje wyprzeć to, co zdarzyło się Tencrediemu. Chciałbym móc trzymać ją w moich ramionach, na zawsze zabrać całe to okrucieństwo i ból z jej życia. Ochronić ją od wszystkiego. Pozwolić jej grać jej muzykę i robić to, co kocha, w jej domu w Edynburgu, prowadzić słodkie szczęśliwe życie bez złości, bez przemocy, bez nieustannego niebezpieczeństwa.
Ale nie mogę.
Zwykłem to robić ja, prowadzić ją, trzymać silną, pocieszać. Potem to był Nicholas, podczas tego okropnego czasu, kiedy ćwiczył manipulowanie myślami na niej i sprawił, że była od niego zależna. Teraz to ona, to Sara się sobą opiekuje. Trzyma swoje marzenia i te straszne dni, zabójstwa, strach i ból. Wciąż mnie szuka, mojej ręki do potrzymania. Wciąż mnie potrzebuje, ale już nie jest pozbawiona nadziei. Nigdy nie była. Po prostu nie wiedziała, jaka jest silna.
Był czas, kiedy nie wiedziała nic o tym wszystkim, kiedy prawda o Midnightach i Sekretnych Rodzinach uderzyła ją jak kubeł zimnej wody, tak mocno, że upadła, ale źródło siły zawsze tam było.
Pamiętam pierwszy raz, gdy się spotkaliśmy. Pamiętam pierwszą rzecz, którą pomyślałem, gdy zobaczyłem jej zielone oczy, dumę z jaką zadzierała brodę, jak Harry Midnight. W tamtej chwili pomyślałem, że jest silna i miałem rację.
Idziemy obok siebie, a ja pragnę chwycić ją za rękę. Nie potrzebujemy rozmawiać. Wiemy, o czym myśli druga osoba. Jesteśmy spragnieni i głodni, a słońce, chociaż wysoko na niebie, nie daje żadnego ciepła i prawie wcale światła. Chcę się zatrzymać i rozpalić ogień dla Sary, otulić ją w śpiworze i dać jej gorącą herbatę i jedzenie. Chcę zabrać bladość z jej twarzy i położyć trochę kolorów z powrotem na jej policzki. Chcę byśmy byli sami i chcę ją pocałować i trzymać dopóki nie zacznie świtać. Ale nic z tego nie jest możliwe.
Łapię spojrzenie Micol Falco. Jej oczy są spuchnięte od płaczu. Współczuję jej, ale to nie znaczy, że nie skrzywdzę jej, jeżeli kiedykolwiek wykaże przejaw chęci skrzywdzenia Sary. Jej umierający brat powierzył ją mi i postaram się najlepiej jak potrafię zrobić to, o co mnie prosił. Jakby nie patrzeć był on Sekretnym Dziedzicem a ja jestem Strażnikiem. Jestem lojalny wobec wszystkich Rodzin. Ale moja pierwsza lojalność zawsze będzie wobec Sary. Gra toczy się o wiele więcej niż życie Micol, jest to tak okrutne jak to brzmi. Gra toczy się o wiele więcej niż życzenie umierającego Tancrediego, człowieka, który prześladował nas i próbował zabić Sarę trzy razu. Podczas drugiego razu, gdy próbował na Islay, cudem przeżyła. Prawie mu się udało.
Zwalniam kroku, by iść koło Nicholasa. Jest coś, czego muszę się dowiedzieć. Maszeruje trzymając Elodie za rękę, jego kroki są dużo stabilniejsze, niż zwykły być. Powoli przyzwyczaja się do swojej ślepoty, co jest dla nas dobre. Im jest stabilniejszy tym szybciej idziemy.
- Jest na to lekarstwo? – pytam bez owijania w bawełnę.
Od razu wie, o czym mówię.
- Jest tylko jeden sposób, by wyleczyć Azasti, ale są powody, dla których nie używa się tej metody. Występują… efekty uboczne - zrzędzi, jego niewidome oczy zamykają się, unosi głowę, tak jakby wyczuł wiatr. Po raz kolejny zauważam jego zwyczajną stronę – jest przerażającym człowiekiem w każdym przypadku. A część mnie wciąż wierzy, że jest wrogiem i że zawsze będzie.
- Co to?
- Nie mogę ci tego powiedzieć.
- Co to jest Nicholas? – Pyta Elodie. Wzdrygam się, gdy zauważam, że jej ręka spoczywa na ramieniu Nicholasa, gdy go prowadzi. Jej paznokcie są niebieskie. Straszliwa myśl znów mnie uderza, ale nie do końca potrafię ją sformułować w mojej głowie. Jest zbyt okrutna. Po prostu nie potrafię stawić jej czoła. Może jeśli będę zaprzeczał całą swoją siłą woli, ona odejdzie.
- Nie mogę powiedzieć. Po za tym, jest ona niemożliwa do użycia. Tak jak powiedziałem, występują efekty uboczne. Konsekwencje.
- Co jest gorsze? Zmierzyć się z tymi konsekwencjami, czy umrzeć od Azasti? – szepta Elodie z wyraźnym francuskim akcentem. Patrzę na nią kątem oka. Widzi moje spojrzenie i kontroluje się – ale jest już za późno. Widziałem przerażenie w jej oczach.
Wie, co się z nią dzieje. My wszyscy wiemy, podejrzewamy, ale nikt nie chce powiedzieć tego na głos.
Kolejny gwóźdź do naszej trumny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz