21
To jest moja droga
Moja matka i mój ojciec
I to wszystko przede mną
Ich historia została napisana
Krwią, która należy do mnie
Kiedy myśleli, że jest
bezpiecznie, zatrzymali się w osłoniętym zagajniku na odpoczynek. Rozłożyli się
ochoczo, choć ostrożnie i pozwolili swoim plecakom spaść na ziemię. Butelka
wody i paczka ciasteczek wkrótce podawane były z rąk do rąk. Z dala od grupy
specjalnie przed Nicholasem usiadł Sean, a Sara do nich dołączyła.
- Dobra. Czas by
odpowiedzieć na kilka pytań, Nicholas. – Sean zawsze wypowiadał jego imię tak
jakby to była klątwa lub obraza.
- Jakich pytań? –
Skrzyżował swoje nogi przed sobą. Jego twarz wciąż była pobliźniona, od kiedy
jego skóra została zerwana podczas furii mózgu, tortury, którą jego ojciec
stosował na tych, których chciał ukarać, ogień w głowie, który powoduje
straszny ból, a nawet śmierć, ale znaki wyblakły, były teraz jasno różowe na
białej skórze. Znów miał na sobie tylko podkoszulek, jego tolerancja na zimno
była wyższa niż kogokolwiek z nich. Sean zauważył, że Nicholas stracił dużo na
wadze, ale muskuły jego ramion wciąż zginały się przy każdym ruchu. Jego siła
była ponadnaturalna.
- Cóż, mam ich całkiem
sporo, tak sądzę. Głównie o twojego ojca.
- Oczywiście. Powiem ci wszystko,
co wiem. – To oczywiście było kłamstwo, ale Nicholas był dobrym kłamcą.
- Czy może nas usłyszeć,
gdy do nas mówisz? Będzie wiedział, co mówisz?
- Nie, jeżeli go zablokuję.
Sean przerwał na moment,
wciąż badając jego twarz. Jego oczy były całkowicie czarne jak skrzydła kruka.
Nie wyjawiłyby jego sekretów.
- Nicholas. Jeżeli nas okłamujesz,
rozerwę cię na strzępy. Przyrzekam, - powiedziała Sara niskim, groźnym głosem.
Do tej pory siedziała cicho, uważnie słuchając. Sean spojrzał na nią. Po raz
kolejny rozmyślając o tym, jak bardzo się zmieniła. Czasem mógł ją opisać jako
bezwzględną i przerażało go to. Gdy po raz pierwszy się spotkali, pomyślał, że
to przez co przechodzi, było jak zanurzenie róży w stali, a teraz wiedział, że miał
rację.
Róża zrobiona ze stali i hartowana łzami.
- Jak wygląda twój ojciec?
– Zapytał Sean. – Skąd będziemy wiedzieć, że to on?
- Trudno to wyjaśnić komuś,
kto nigdy go nie widział. – Nicholas przerwał, tak jakby zbierał swoje myśli.
- Wypróbuj nas -
powiedziała Sara.
- Kształt mojego ojca nie
jest stały. Zmienia się. Może przybierać różne kształty, a czasem wszystkie na
raz.
Sean wykrzywił się.
- Jak możemy skrzywdzić
kogoś tak potężnego? Musi być sposób. Musisz znać jego słabości.
- Jest tylko jeden sposób,
żeby go zabić. Jedno słabe miejsce. Każdy je ma, nieprawdaż?
Sean nic nie powiedział,
ale jego spojrzenie instynktownie spoczęło na gardle Nicholasa, gdzie krew
pulsowała pod skórą. Tak, każdy ma słaby
punkt.
- Mój ojciec jest duchem,
jego życiowa siła na stałe spoczywa w jednym miejscu, tym miejscu.
Ale może zażyczyć sobie by
jego duch zmienił kształt.
- Prawdziwy kształt?
Fizyczny kształt? – zapytała Sara.
- Tak. Jego moc pozwala mu
na sprawienie, by te kształty były namacalne, staje się fizycznym ciałem, mniej
lub bardziej. Jeżeli zażyczy sobie być bykiem. Jego rogi będą natychmiast mogły
przebić niedźwiedzia.
Oczy Sary rozszerzyły się
na wspomnienie o rogach. Jaki potwór na nich czekał. Napotkała spojrzenie Seana
i przez moment dzielili ten sam strach.
- Kiedy przyjmuje formę
lawy, płonie. Ma fizyczną postać. A w środku niej znajduje się jego esencja.
Jego dusza, jakkolwiek chcecie to nazwać. Tam możemy go zranić. I tylko wtedy,
gdy przestanie zmieniać formę, gdy jego kształt jest zdefiniowany, choćby nawet
przez chwilę, wtedy jest najsłabszy i najlepiej zaatakować.
- Masz na myśli miecze,
Sekretne moce czy co? Można dźgnąć Króla Cieni? – wychrypiał Sean. – Tak po prostu?
- Tak. Możesz go dźgnąć,
albo przebić strzałą, możesz też użyć Sekrentych mocy. Jeżeli to wystarczy, by
go zabić. Ja tego nie wiem, ale na pewno mogą go zranić. Jego najsłabszy punkt
jest między oczami. Tam atakuj. Ale najpierw musimy poradzić sobie z strażnikami
wokół jego mieszkania. Są częścią jego Valaya w świecie Cieni, są bardziej
przerażający i okrutni niż jakikolwiek demon, którego do tej pory spotkaliśmy.
Niektóre zaatakują nasze ciała, inne umysły.
- Nasze umysły? – zapytał
Sean.
- Psychiczne ataki.
Doświadczyłeś kiedyś takiego?
Sean zamarł. Doświadczył.
W Japonii. I nie chciał tego powtarzać. Nie odpowiedział nic.
- Musimy próbować z całych
sił nie rozdzielić się i stawić czoła Królowi Cieni razem. Może okazać się, że
ten miecz, albo strzała albo nasze indywidualne moce… i umiejętności, -
poprawił się szybko, będą
niewystarczające.
Sara przytaknęła.
- Wszyscy razem, będziemy
mieli większe szanse, niż każdy z nas indywidualnie - powtórzyła, próbując
brzmieć pewnie, ale straszliwe wspomnienie przeszło przez jej myśl: bitwa z
Syrenem na Islay. Wtedy nie było możliwe, by pozostać razem. Jakie były szanse
na to, że tym razem im się uda? Wizja jednego z nich – może jej, Seana, Nialla
albo Elodie – stojącego samotnie naprzeciw Króla Cieni przemknęła jej przed
oczami, bała się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz