poniedziałek, 21 maja 2018

21. To jest moja droga


21

To jest moja droga


Moja matka i mój ojciec
I to wszystko przede mną
Ich historia została napisana
Krwią, która należy do mnie

Kiedy myśleli, że jest bezpiecznie, zatrzymali się w osłoniętym zagajniku na odpoczynek. Rozłożyli się ochoczo, choć ostrożnie i pozwolili swoim plecakom spaść na ziemię. Butelka wody i paczka ciasteczek wkrótce podawane były z rąk do rąk. Z dala od grupy specjalnie przed Nicholasem usiadł Sean, a Sara do nich dołączyła.
- Dobra. Czas by odpowiedzieć na kilka pytań, Nicholas. – Sean zawsze wypowiadał jego imię tak jakby to była klątwa lub obraza.
- Jakich pytań? – Skrzyżował swoje nogi przed sobą. Jego twarz wciąż była pobliźniona, od kiedy jego skóra została zerwana podczas furii mózgu, tortury, którą jego ojciec stosował na tych, których chciał ukarać, ogień w głowie, który powoduje straszny ból, a nawet śmierć, ale znaki wyblakły, były teraz jasno różowe na białej skórze. Znów miał na sobie tylko podkoszulek, jego tolerancja na zimno była wyższa niż kogokolwiek z nich. Sean zauważył, że Nicholas stracił dużo na wadze, ale muskuły jego ramion wciąż zginały się przy każdym ruchu. Jego siła była ponadnaturalna.
- Cóż, mam ich całkiem sporo, tak sądzę. Głównie o twojego ojca.
- Oczywiście. Powiem ci wszystko, co wiem. – To oczywiście było kłamstwo, ale Nicholas był dobrym kłamcą.
- Czy może nas usłyszeć, gdy do nas mówisz? Będzie wiedział, co mówisz?
- Nie, jeżeli go zablokuję.
Sean przerwał na moment, wciąż badając jego twarz. Jego oczy były całkowicie czarne jak skrzydła kruka. Nie wyjawiłyby jego sekretów.
- Nicholas. Jeżeli nas okłamujesz, rozerwę cię na strzępy. Przyrzekam, - powiedziała Sara niskim, groźnym głosem. Do tej pory siedziała cicho, uważnie słuchając. Sean spojrzał na nią. Po raz kolejny rozmyślając o tym, jak bardzo się zmieniła. Czasem mógł ją opisać jako bezwzględną i przerażało go to. Gdy po raz pierwszy się spotkali, pomyślał, że to przez co przechodzi, było jak zanurzenie róży w stali, a teraz wiedział, że miał rację.
Róża zrobiona ze stali i hartowana łzami.
- Jak wygląda twój ojciec? – Zapytał Sean. – Skąd będziemy wiedzieć, że to on?
- Trudno to wyjaśnić komuś, kto nigdy go nie widział. – Nicholas przerwał, tak jakby zbierał swoje myśli.
- Wypróbuj nas - powiedziała Sara.
- Kształt mojego ojca nie jest stały. Zmienia się. Może przybierać różne kształty, a czasem wszystkie na raz.
Sean wykrzywił się.
- Jak możemy skrzywdzić kogoś tak potężnego? Musi być sposób. Musisz znać jego słabości.
- Jest tylko jeden sposób, żeby go zabić. Jedno słabe miejsce. Każdy je ma, nieprawdaż?
Sean nic nie powiedział, ale jego spojrzenie instynktownie spoczęło na gardle Nicholasa, gdzie krew pulsowała pod skórą. Tak, każdy ma słaby punkt.
- Mój ojciec jest duchem, jego życiowa siła na stałe spoczywa w jednym miejscu, tym miejscu.
Ale może zażyczyć sobie by jego duch zmienił kształt.
- Prawdziwy kształt? Fizyczny kształt? – zapytała Sara.
- Tak. Jego moc pozwala mu na sprawienie, by te kształty były namacalne, staje się fizycznym ciałem, mniej lub bardziej. Jeżeli zażyczy sobie być bykiem. Jego rogi będą natychmiast mogły przebić niedźwiedzia.
Oczy Sary rozszerzyły się na wspomnienie o rogach. Jaki potwór na nich czekał. Napotkała spojrzenie Seana i przez moment dzielili ten sam strach.
- Kiedy przyjmuje formę lawy, płonie. Ma fizyczną postać. A w środku niej znajduje się jego esencja. Jego dusza, jakkolwiek chcecie to nazwać. Tam możemy go zranić. I tylko wtedy, gdy przestanie zmieniać formę, gdy jego kształt jest zdefiniowany, choćby nawet przez chwilę, wtedy jest najsłabszy i najlepiej zaatakować.
- Masz na myśli miecze, Sekretne moce czy co? Można dźgnąć Króla Cieni? – wychrypiał Sean. – Tak po prostu?
- Tak. Możesz go dźgnąć, albo przebić strzałą, możesz też użyć Sekrentych mocy. Jeżeli to wystarczy, by go zabić. Ja tego nie wiem, ale na pewno mogą go zranić. Jego najsłabszy punkt jest między oczami. Tam atakuj. Ale najpierw musimy poradzić sobie z strażnikami wokół jego mieszkania. Są częścią jego Valaya w świecie Cieni, są bardziej przerażający i okrutni niż jakikolwiek demon, którego do tej pory spotkaliśmy. Niektóre zaatakują nasze ciała, inne umysły.
- Nasze umysły? – zapytał Sean.
- Psychiczne ataki. Doświadczyłeś kiedyś takiego?
Sean zamarł. Doświadczył. W Japonii. I nie chciał tego powtarzać. Nie odpowiedział nic.
- Musimy próbować z całych sił nie rozdzielić się i stawić czoła Królowi Cieni razem. Może okazać się, że ten miecz, albo strzała albo nasze indywidualne moce… i umiejętności, - poprawił się szybko,  będą niewystarczające.
Sara przytaknęła.
- Wszyscy razem, będziemy mieli większe szanse, niż każdy z nas indywidualnie - powtórzyła, próbując brzmieć pewnie, ale straszliwe wspomnienie przeszło przez jej myśl: bitwa z Syrenem na Islay. Wtedy nie było możliwe, by pozostać razem. Jakie były szanse na to, że tym razem im się uda? Wizja jednego z nich – może jej, Seana, Nialla albo Elodie – stojącego samotnie naprzeciw Króla Cieni przemknęła jej przed oczami, bała się.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz