sobota, 26 maja 2018

22. Pamięć o Morzu


22

Pamięć o Morzu


Kiedy wszystko, co pozostało między nami
To cisza i tęsknota

Winter czesała włosy Lucrezi, delikatnie podążając wzdłuż pasm srebrną szczotką. To był tam jej trzeci dzień i już tak zdążyła polubić chorą dziewczynkę, że pan domu pozwolił jej zaopiekować się Lucrezią, oczywiście pod jego pilnym okiem.
Odkąd Winter przyjechała, Lucrezia nie wspomniała nic o rozmawianiu z jej przyjaciółmi w Świecie Cieni i jej nadzieje na jakikolwiek kontakt z Niallem stopniały.
Pewnego dnia Vendramin zabrał ją do swojego gabinetu, gdzie usiadła otoczona przez wiszące dywany, miecze i różne bronie, tak jakby wstąpiła do innej epoki. Oboje rozmawiali przez chwilę, ale temat szybko zszedł na jej przyjaciół i syna Guglielmo Vendramina.
- I twoi przyjaciele są tam, by zabić Króla Cieni i zakończyć to wszystko? – zapytał Vendramin.
- Tak.
- Możemy im pomóc?
- Jeżeli Lucrezia otworzy kolejny iris, tak, tak sądzę. Możemy ją zapytać?
- Drogi Lucrezi są tajemnicą. Ona decyduje, kiedy jest gotowa, by nam pomóc, by do nas przemówić. Wysyła mojego syna Alvisa, aby polował, gdy uważa, że jest potrzebny. Nie możemy jej popychać.
- Alvise? Blondyn z łukiem i strzałami?
- Tak - odpowiedział Venramin i spojrzał w dół nagle zrezygnowany, tak jakby jego uczucia do jego syna, były zbyt głębokie, by pozwolić jej, je zobaczyć.
- Musisz być z niego bardzo dumny - powiedziała delikatnie Winter.
Jego oczy zalśniły, gdy oparł się na krześle. Oboje siedzieli na fotelach tak miękkich jak masło przy kominku.
- Zdecydowanie jestem - odpowiedział Vendramin. – A twoi rodzice muszą być dumni z ciebie.
- Moja mama nie żyje. Mój ojciec pływa gdzieś w oceanie - powiedziała Winter nie okazując smutku. Miała spokojne podejście do akceptacji tego jak potoczyło się jej życie.
- Lucrezia powiedziała, że pomożesz nam porozmawiać z moim synem i innymi w Świecie Cieni.
- Nie jestem pewna, co miała na myśli Lordzie Vendramin. Jeżeli mogę pomóc w jakikolwiek sposób, zrobię to, ale nie wiem jak.
- W zasadzie Conte Vendramin. Moja rodzina jest wyczulona na wielkie tytuły. Co dobrego nam przyniosą, skoro wszyscy umrzemy od pogryzień przez demony.
- Proszę tak nie mówić. To się nie wydarzy.
Vendramin stał przed oknem, patrząc na Wielki Kanał.
- Jeszcze rok temu nie śniliśmy, że to możliwe. – Rozłożył ręce. – Nigdy nie pomyślelibyśmy, że Sekretne Rodziny zostaną zdziesiątkowane, całe pokolenia wymrą, ale oto stało się.
Winter spuściła głowę. Nie była pewna, co powiedzieć. Jej serce i dusza krzyczały do niej o nadzieję. Pchały ją do światła, to była jej natura. Ale ten mężczyzna, który widział tak dużo, stracił tak wiele, pozbawiał ją resztek sił.
Winter odchrząknęła.
- Chciałabym spędzić trochę więcej czasu z Lucrezią, jeżeli się na to zgodzisz. Może przemówi do mnie. Może uda mi się zrozumieć, co miała na myśli. – Przerwała. – Może razem możemy skontaktować się z Alvisem… i Niallem w Świecie Cieni. – Serce Winter zabiło mocniej, gdy wymówiła jego imię.
Vendramin przytaknął.
- Tak. Proszę, zrób to. Powiem Cosimie, że masz przyzwolenie przebywać z nią bez opieki.
- Dziękuję, - powiedziała Winter. Niepewnie podeszła do starszego mężczyzny i położyła dłoń na jego ramieniu. Nie strącił jej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz