40
Życie wśród Cieni
Kiedy leżeliśmy razem nad jeziorem
Pocałowałem twoją dłoń i wtedy
Uświadomiłem sobie, że to była moja
Sean
Elodie drży tak mocno, że
boję się, że upadnę. Kładę ją na ziemi tak szybko jak mogę. Wciąż krzyczy
najgłośniej jak potrafi, krzyki te przechodzą przeze mnie i sprawiają, że chcę
zakryć uszy i je zablokować.
- Zabiłeś je wszystkie! –
płacze. – A teraz ona też nie żyje!
- Kto nie żyje, Elodie? Co
się dzieje? Co widzisz? – pytam ją. – Saro… czy to może być wizja?
- Nie wiem. Nigdy tak nie
śniłam. To musi być to, co Nicholas jej zrobił. – odpowiada chłodnym tonem
Sara, jej twarz jest spokojna, ale drży.
- Zabiłeś ją tak jak
zabiłeś moją matkę! – Elodie znów krzyczy, tym razem jaj głos załamuje się na
ostatnim słowie, zmieniając się w zgrzyt. Jej oczy są otwarte, ale nie są
skupione na niczym. Wydają się patrzeć poza nas, poza teraz.
Chlip wydobywa się z ust
Nicholasa.
- Przepraszam. To był
jedyny sposób.
Elodie łapie się za głowę i
kręci nią jak dziecko.
- To boli. Proszę nie rób
mi tego – jęczy, a ja płaczę z nią.
- Co jej robisz! – krzyczę,
zbliżam się do Nicholsa i chwytam go za kołnierz.
- Nic. Nic jej nie robię.
To się nie dzieje. To wspomnienie – mówi. Jego skóra jest szara, jego oczy nieskupione
na Elodie. Moja nienawiść do niego nie zna granic. W jednym szybkim ruchu,
jestem za nim z ręką wokół jego szyi. Jest silny, ale wystarczy mi chwila by
skręcić mu kark.
Z oddala dobiega mnie głos
Sary.
- Nie zabijaj go! Wciąż go
potrzebujemy! Puść go.
- Zatrzymaj to – syczę mu
do ucha.
- Nie potrafię.
- Sean. Puść go – powtarza
Sara, unosi ręce, z dłońmi na zewnątrz, tak jakby chciała mnie uspokoić i wiem,
że ma rację. Puszczam go, ale gdy Elodie znów jęczy dopada mnie złość i uderzam
go. Czuję jak coś chrupie pod moimi knykciami i moja dłoń jest mokra. Nie oddaje mi. Upada na kolana, górująca nad
drżącą postacią Elodie i jestem gotów, by znów go uderzyć. Niall i Alvise
chwytają mnie i odciągają.
- Sean, przestań! – łka
ktoś, Niall lub Sara i silne ręce mnie powstrzymują.
- Przestań! Proszę
przestań! – Elodie powtarza słowa w gorączce.
- Co się jej dzieje? –
warczę. – Mów prawdę!
- Powiedziałem ci prawdę.
Przetwarza wspomnienia. Teraz przypomina sobie furię mózgu- mówi Nicholas, krew
cieknie mu z nosa.
Musi kłamać. Musi.
- To nie ma sensu… Jak…
- Przez moją krew. To jest
jedyne lekarstwo na Azasti, krew od pół mężczyzny, pół Surari. A jedynym
istniejącym jestem ja. Ale to jest cena, którą trzeba zapłacić.
- Nie mogę już wytrzymać!
Sean, proszę zabij mnie! – szepcze Elodie, zwinięta na ziemi. Patrzy na mnie i
widzę, że jej oczy są skupione.
- Elodie, co się dzieje?
Kto ci to robi? Czy to Nicholas?
Elodie łapie się za głowę i
ponownie płacze.
- To nie Nicholas. To Król
Cieni. Po prostu mnie zabij! – krzyczy, a jej oczy ponownie tracą skupienie,
gdy jej ciało się zgina.
- Musi być sposób żeby jej
pomóc. Proszę, Nicholas! – błaga go Sara.
- Nie ma. Myślisz, że gdyby
był to bym go nie spróbował? Możemy tylko czekać. Jeżeli przeżyje…
- Jeżeli? Krzyczę, skaczę
do niego i znów Alvise i Niall mnie powstrzymują. – Wiedziałeś! Wiedziałeś, że
to się stanie!
- Tak, wiedziałem. Jaki
miałem wybór? – szepcze. – Było to lub natychmiastowa śmierć. I ty to wiesz,
Sean.
Elodie mamrocze pod nosem,
wciąż w gorączce.
- Stop… Ojcze, proszę nie…
- Zawsze chciałeś naszej
śmierci – syczy Sara. – Masz to czego chciałeś, czyż nie? Jeden po drugim,
wszyscy umrzemy. Wybrałeś tą drogę dla Elodie. Nóż w serce byłby lepszy.
- Nigdy nie chciałem
śmierci Elodie – mówi Nicholas, a jego głos jest tak bolesny, że nie wiem, w co
wierzyć.
Elodie jęczy i drży, głowę
wciąż trzyma w dłoniach. Jeżeli Nicholas mówi prawdę, to jest wspomnienie.
Wspomnienie przerażającego bólu. Czy ją zabije? Albo oślepi ją jak Nicholasa?
Rozglądam się wokół. Sara, Micol i Niall są bliscy łez. Alvise opiera czoło o
drzewo. Nikt z nas nie może nic zrobić.
- Elodie – wołam, bezradny.
Przez chwilę mam ochotę wyjąć mój sgian-dubh
i przejechać ostrzem po moim własnym ramieniu, by dzielić jej ból.
Elodie znów krzyczy. Długi,
przeszywający krzyk rozrywa moje serce na dwie części. Pozwalam sobie upaść na
ziemię obok niej, po drugiej stronie Nicholasa i wołam jej imię parokrotnie.
Otwiera oczy, patrząc na coś, co tylko ona może zobaczyć. Otwiera usta.
-Nicholas – szepcze i nie
mogę uwierzyć, że woła jego imię.
- Jestem tutaj. Jestem –
mówi i szuka jej dłoni. Oddech.
- Oddycha! Żyje! –mówi
nagle Nicholas, łapiąc ją za nadgarstek. – Jej serce bije! – Podnosi Elodie na
kolana, jej głowa opada na jego pierś. Są jak Dao, czarne i białe, złączone w
jedno.
- Elodie? Słyszysz mnie? –
wołam.
Mruga parę razy, a potem
otwiera oczy. Już nie są ciepłe, czekoladowo-brązowe. Są czarne jak obsydian.
Próbuję zabrać ją od Nicholasa, ale jęczy i łapie się jego. Ponownie woła jego
imię i oplata ramionami jego szyję tak jakby nie chciała się już od niego nigdy
oddalić.
I wtedy wiem, że ją straciliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz