piątek, 5 października 2018

41. Razem


41

Razem


Chciałbym nie musieć
Ciągnąć cię za mną w dół
Podążaj za mną
Podążaj w dół

Nicholas
Wiem, że muszę zamknąć mój umysł, zanim mój ojciec zorientuje się, że nie chcę śmierci Elodie, ale jest już za późno. Kiedy tulę ją w ramionach, on wie. Czuję dezaprobatę w jego myślach zanim przemawia.
Kolejna, Nicholasie? Widzę, że łatwo zapomniałeś o Martynie, tak jak o Sarze. Czy to kolejna miłość twojego życia?
Moje serce pali z wściekłości. To nie tak. Zależy mi na niej.
A mój ojciec się śmieje, tak jakby to wszystko było bardzo zabawne, gra ze mną jak kot z myszą, celowo niszczy wszystko, co kocham.
Przestań ją torturować, Ojcze. Proszę.
Nie robię tego. Tak jak powiedziałeś to tylko wspomnienie. Twoje wspomnienie. Nie mógłbym tego zatrzymać nawet, jeśli bym chciał.
Robię to, co powiedziałeś! Zostaw mnie w spokoju!
Chcę się tylko trochę pobawić.
Moja wściekłość wybucha. Zabiję ją, tą której potrzebujesz. Podpalę ją, a twoje plany ulecą wraz z nią z dymem. Tego chcesz? Furia mózgu natychmiast mnie uderza, ale jestem zbyt wściekły żeby mnie to obchodziło, albo żebym zareagował. Rób mi to dalej, a nie dostarczę jej tobie. Jesteś za słaby, żeby pójść tak daleko. Wszystko będzie skończone. Wszyscy umrzemy.
I nagle, po ostatniej fali bólu między oczami, odszedł. Wygląda na to, że tym razem wygrałem. Co oznacza, że będę musiał za to zapłacić.
W tym momencie, Elodie cichnie. Wspomnienie się skończyło. Przez chwilę, boję się, że umarła. Wciąż jest sztywna i zimna… ale oddycha. Jej serce bije, jej krew, zmieszana z moją, płynie pod miękką skórą jej nadgarstka. Żyje. Sean próbuje zabrać ją ode mnie, ale my trzymamy się mocno.
- Nicholas – woła.
- Jestem tutaj. Jestem.
I wtedy przemawia w mojej głowie, tak jak potrafili to zrobić tylko mój ojciec i matka, bo dzieliliśmy tą samą krew. Nikt inny, nawet Martyna, nie mógł tego zrobić.
Słyszę twoje myśli, mówi. Jak to możliwe? Jest przerażona. Czuję to. Moja głowa to przerażające miejsce.
Wypiłaś moją krew. Jesteś częścią mnie, tłumaczę.
Czuję się… dziwnie. Tak jak zwykłam się czuć. Jakbym znów była silna.
Azasti minęła. Jesteś uleczona. Fala szczęścia przepływa mi przez myśli, szczęścia Elodie i lekko się uśmiecham. Ale wtedy uderza mnie zimny atak strachu, jak lodowata woda w żyłach, kłuje mnie. Jest uleczona, ale jest częścią mnie. A to oznacza, że dzieli mój ból, tortury ojca. Nie ma dla niej powrotu. Już nigdy nie będzie taka sama.
A teraz zna wszystkie moje plany. Czy mnie wyda? Czy mnie zatrzyma.
Wyobrażam ją sobie, te usta, które pocałowałem, to ciało, które trzymałem, nawet jeśli gdy to robiłem Elodie była kontrolowana przez inną kobietę. Czuję pożądanie. Chcę być z nią sam na sam. W tej chwili. Chcę, by nasze ciała znów się złączyły, tak jak nasze myśli. Nie powinienem tak się czuć, nie gdy duch Martyny wciąż żyje. Ale to nie miłość, to coś innego.
Posiadanie. To słowo przelatuje mi przez umysł. Moja twarz jest blisko jej i mogę wyczuć jej cechy, mimo, że nie mogę ich zobaczyć. Chcę ją pocałować bardziej niż kiedykolwiek.
- Musimy iść – mówię zamiast tego, wstając na nogi. Podnoszę Elodie, a ona chwieje się przez moment i przylega znów do mnie. Role się odwróciły. To ja zwykłem przylegać do niej w mojej ślepocie. Czuję coś mokrego na mojej twarzy, spływającego w dół ust i brody. Mój nos wciąż musi krwawić po uderzeniu Seana. Za nim to wszystko się skończy, skręcę mu kark, przysięgam.
Elodie i ja przylegamy do siebie. Ja nie widzę, a ona jest słaba i oszołomiona, ale zostajemy blisko. Jej słowa po raz kolejny rozbrzmiewają w mojej głowie.
Wiem, co robisz, mówi. Znam twój plan.
To jedyny sposób.
Wiem. Pomogę ci.
Ulga wypełnia mnie w całości. Nie wyda mnie.
Nie wolno ci nikomu powiedzieć, nawet w myślach.
Nie powiem. Uda się.
Ściska moją dłoń i idziemy jako jedność.

1 komentarz:

  1. Świetne tłumaczenia nie można się oderwać. Czekam na więcej ☺

    OdpowiedzUsuń