sobota, 8 grudnia 2018

50. Władza Północy


50

Władza Północy


I o to nadchodzi ostatni czas
Kiedy mnie ranisz

Elodie otworzyła oczy, a pierwszymi rzeczami, które zobaczyła były falujące trawy, trzy rzeźbione kamienie, a nad nią, czerwono-czarne niebo. Nie mogło być. Czy las się palił? Czy niebo się paliło? Czy była w piekle?
A potem myśli Nicholasa rozbrzmiały w jej umyśle i wtedy zorientowała się, że topniejąca masa czerniąca niebo była Królem Cieni, powstającym z otchłani. Przed nim stała drobna postać Sary Midnight, czarna sylwetka na tle morza płomieni. Elodie obserwowała z grozą i przerażeniem jak wijąca się masa zamienia się w węzeł kończyn Surari i głowę, a potem skondensowała w potwora, który wyglądał jak mieszanina zwierząt. Widziała jak Sara rzuca się na Króla Cieni i wbija swój sgian-dubh między jego oczy, tak jak powiedział jej Nicholas.
Serce Elodie zamarło. Wiedziała, co stanie się potem. Wiedziała, jaki był plan dla Sary. Wzdrygnęła się. To było to. Oto, jak pomogła Nicholasowi zrealizować jego plan. Czuła głos Nicholasa w głowie, zauważyła, że stał za Sarą, czekając.
Elodie pobiegła, jej usta były czarne, obserwowała jak duch Króla Cieni opuszcza jego ciało i wchodzi do Sary. Widziała jak Sara upadła do tyłu, jej oczy otworzyły się w kierunku nieba, jej skóra była biała jak śmierć. To był ich moment, gdy świadomość Króla Cieni przejęła kontrolę nad ciałem Sary, ale nie do końca umieściła jego moc w niej. Moment, w którym Król Cieni rezydował w delikatnym, podatnym na zranienie ludzkim ciele. Biegła, gdy Nicholas skoczył i wylądował na Sarze, przygniatając ją. Wspomnienie przeleciało przez umysł Elodie – wizja, którą widziała odbitą w oknie samolotu podczas jej drogi z Włoch do Szkocji. Śmierć Sary z rąk nieznajomego. Nie widziała twarzy zabójcy Sary. Teraz wiedziała, kim on był.
Elodie chwiała się na nogach, jej ciało trzęsło się z adrenaliny i ekscytacji. Dosięgając Sary i Nicholasa, rzuciła się na ziemię obok nich.
- Czas umrzeć, Ojcze – usłyszała, jak mówił Nicholas.
- Ja… Ja jestem Sarą Midnight – powiedziała powoli Sara, próbując przylgnąć do wspomnienia sprzed wielu lat. – Proszę, Nicholasie. Nie pozwól mu tego mi zrobić. Nie pozwól mu mną zawładnąć. Zabij mnie.
Nicholas przytaknął. Jego dłonie już uniosły się, by skręcić jej kark, kiedy się zaśmiała. Śmiech zatrzymał go w miejscu i sprawił, że skóra Elodie wydęła się w gęsią skórkę. Od razu wiedzieli, że Sara odeszła i Król Cieni przejął kontrolę.
- Zabij mnie – zaśmiał się ponownie. -  Śmiało zabij mnie! – ale to nie był głos Sary.
Nicholas zsunął się z ciała Sary, czuł jej żebra pod swoimi kolanami, takie słabe, takie delikatne. Gdyby oparł się trochę mocniej, jej żebra by pękły i przebiły jej płuca, to byłby koniec Króla Cieni. Nawet tak silny duch jak jego nie zdołałby przeżyć, jeżeli noszące go ciało, by zginęło. Ale coś w śmiechu jego ojca sprawiło, że Nicholas przestał. Coś co sugerowało oszustwo.
- Jeżeli mnie zabijesz – ostrzegła Sara – nie będzie Króla Cieni. Bez Króla Cieni, nie będzie bariery między światami. Świat Cieni i ludzi złączy się razem, a twoja ukochana ludzkość zginie.
Elodie widziała, jak zastygają rysy Nicholasa. Tak jakby uderzyła go niebieska błyskawica. Węzeł strachu pojawił jej się w gardle, gdy jej umysł analizował konsekwencje tego, co właśnie powiedział ojciec Nicholasa.
- Kłamiesz – wyszeptał Nicholas.
Obserwować, jak Surari przemawia ustami Sary, słyszeć jego głos dobiegający z gardła Sary, to było przerażające. Elodie chciała, by to wszystko się skończyło. Pochyliła się w dół, by złożyć swój śmiertelny pocałunek, ale zanim jej się to udało, Król Cieni przemówił ponownie.
- Pocałuj mnie Elodie, a odejdę. Albo Ty, Nicholasie, złam mi kości. Usunę się z drogi, a wasz kochany Śniący będzie martwy. Przykro mi niewiele mogę z tym zrobić. Ale wiesz, co się stanie, jeśli ja odejdę. Chaos spustoszy to miejsce. Przyjdą po ciebie, Nicholasie. Wszystkie demony. Możesz próbować utrzymać portal, ale nie utrzymasz ich z dala na długo. Miliony Surari przeciwko tobie. Świat ludzi zostanie zaatakowany, zbyt szybko żeby cokolwiek z tym zrobić. Chyba, że…
Z nienawiścią w oczach, Nicholas spojrzał na dziewczynę, której ciało posiadł jego ojciec.
- Chyba, że?
- Chyba, że uznasz ten świat za swój. Zostaniesz Królem Cieni, Nicholasie. Weźmiesz żonę i będziesz miał syna lub córkę, tak jak ja to zrobiłem. Jeżeli to zrobisz, możesz mnie zabić i mieć to wszystko. Twój cenny świat ludzi zostanie nienaruszony, a ja będę martwy. Poza jednym szczegółem, ty będziesz mną.
Nicholas skruszył się w środku. Nie był zdolny nic powiedzieć, pochowany pod rewelacjami jego ojca.
- Więc jeśli mnie teraz zabijesz, musisz zostać Królem Cieni. Ale nie sądzę byś tego chciał, chcesz? Chcesz dalej udawać, że jesteś prawdziwym człowiekiem z uczuciami.- Sara krzyknęła ze śmiechem. – Cienie to nie miejsce, w którym chcesz być. Wolisz żyć w świetle, z ludźmi, których tak bardzo próbowałeś chronić. – Sara prześlizgnęła się wzrokiem po Elodie i uśmiechnęła się. Elodie zadrżała.
- Tylko ja mogę być Królem Cieni, dopóki nie jestem gotów – powiedziała Sara, okrutnym głosem. – Dopóki nie zdecyduję. Nie możesz mnie zabić. Właśnie tu dotarłem. Chcę zobaczyć, co Śniący potrafi zrobić, jak dużo paniki może wywołać ta dziewczyna na ludziach, których chciała chronić. Nie możesz mnie zatrzymać.
Moment ciszy, a potem.
- Od początku wiedziałeś, prawda? – wymruczał w końcu Nicholas. – Wiedziałeś, że nie powróciłem naprawdę do ciebie, że tak naprawdę nie podążam za twoim planem przyprowadzenia ci Sary.
- Oczywiście, że wiedziałem – powiedział jego ojciec, a Elodie zauważyła ślad czerwieni, jak płomień, głęboko w zielonych oczach Sary. – Ale to nie miało znaczenia. Twoja zdrada nic dla mnie nie znaczy, widzisz, nigdy nie miałeś wyboru, nie tak naprawdę. Planowałeś przyprowadzić do mnie Sarę, pozwolić mi ją posiąść, zabić ją i mnie zanim jej ciało się zmieni. A wy wszyscy mieliście być wolni. – Sara zaśmiała się okrutnie. Dłonie Nicholasa zacieśniły się wokół jej białej, smukłej szyi. Jeden szybki ruch i zostałaby złamana.
- Więc co wybierasz? – powiedział w końcu Król Cieni i skoczył w górę z nieoczekiwaną siłą. Sara stała z głową odrzuconą do tyłu, jej włosy poruszane, nagłym, nienaturalnym wiatrem. Niebieskie błyskawice błyszczały wokół nich, rzucając dziwne cienie na twarz Sary.
- Och, to jest dobre, silne ciało. Teraz mogę wrócić do świata. Ludzie nie będą nic podejrzewać. – Zaśmiał się i zawył ze szczęścia, wyrzucając w górę dłonie Sary, wypłynęła  z nich Czarna Woda. Ciało się zmieniało. Wkrótce dokona się dla nich wybór.
Elodie obserwowała, nieruchoma, niepewna co zrobić.
Serce Nicholasa krwawiło. Jeżeli zająłby miejsce swojego ojca, mógłby zatrzymać rzeź. Mógłby powstrzymać Surari przed przedostawaniem się. Nie mógł ocalić Sary, ale świat znów byłby bezpieczny. A jego ojciec, obiekt całej jego furii, nienawiści i obrzydzenia, w końcu byłby martwy. Ale nie mógł, nie mógł. To było zbyt okrutne. Nie mógł wejść w przepaść, otchłań, która oddzielała ludzi od Świata Cieni. Nie mógł zabić Sary. Myślał, że będzie wolny po śmierci, a teraz oferowane mu było życie, które było tysiąc razy gorsze od tego, które miał przedtem i trwalsze niż śmierć. Jego matka błagała go, żeby nie zajmował miejsca jego ojca, a on próbował zrobić to, o co go prosiła. Tak mocno próbował… Ale Król Cieni wiedział od początku, że nie będzie dla niego ucieczki, nigdy. To dlatego nie zniszczył Nicholasa furią mózgu. Miał dla niego przygotowane coś jeszcze gorszego.
Nicholas napotkał spojrzenie Elodie. Łzy spływały jej po policzkach.
To musi być zrobione.
Wiem.
To musi być zrobione, powtórzył, ale bał się. Tak bardzo się bał. Proszę nie pozwól mi odejść.
Przepraszam, powiedziała Elodie, a cichy chlip opuścił jej usta.
Nicholas przekrzywił głowę.
Z oczami skupionymi na Nicholasie, Król Cieni nie widział jak nadchodzi. Elodie złożyła pocałunek na ustach Sary, rzucając ją na ziemię. Przez moment, Sara była zmieszana, jej oczy i świadomość wracały na powierzchnie, ale równie szybko jak wróciła, moc Króla Cieni znów przejęła kontrolę i teraz Elodie była na ziemi, krzycząc z bólu, wypełniona furią mózgu.
Sara Midnight. O to kim jesteś. Pamiętaj! To znów był głos Lucrezii, przebijający się przez świadomość Króla Cieni i dosięgający Sary.
Z ogromnym wysiłkiem, pokonując wolę demona, Sara pochyliła się nad Elodie i pocałowała ją. Świadomości Sary i Króla Cieni walczyły przez parę długich momentów, jedna chciała kontynuować pocałunki, druga usiłowała się uwolnić. Serce, skóra, żyły, umysł i mięśnie wciąż były ludzkie i podatne na truciznę Brunów.  Już zaczęła na nią działać, powoli zmieniając jej twarz na niebieską.
Nie odchodź, Saro. Pamiętaj kim jesteś! Wciąż dobiegał ją głos Lucrezi z oddali, utrzymując Sarę przywiązaną do jej własnej tożsamości.
Krzyk wściekłości rozbrzmiał nad ziemią, od wzgórz do jaskiń w lesie. Niebieskie błyskawice rosły z ziemi, by napotkać wyładowanie lecące z nieba. Świat Cieni się zatrząsł, ale Sara zmusiła swoje ciało, żeby przykryło Elodie, ich usta się spotkały i wypełniła ją trucizna. Z rykiem bólu, upadła na ziemię i w końcu przestała się ruszać.
Elodie spojrzała na twarz Sary. Na jej czole był fioletowy siniec, jej usta rozcięte tam gdzie Elodie ją ugryzła starając się przyspieszyć proces. Jej jedwabiste, czarne włosy splątane były we krwi i ziemi. Czy Król Cieni naprawdę odszedł? Nicholas również spoglądał na martwe ciało Sary, jakby w oczekiwaniu.
W końcu, czerwony dym wydostał się z ust Sary i zatańczył przed ich oczami, frenetycznie, z furią i niedowierzeniem. Mgła zmieniała kształty z byka do wilka, niedźwiedzia do płonących na niebiesko płomieni, aż upadł na trawę z okropnym uderzeniem trzaskanych kości i zgniatanych chusteczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz