50
Władza Północy
I o to nadchodzi ostatni czas
Kiedy mnie ranisz
Elodie otworzyła
oczy, a pierwszymi rzeczami, które zobaczyła były falujące trawy, trzy
rzeźbione kamienie, a nad nią, czerwono-czarne niebo. Nie mogło być. Czy las
się palił? Czy niebo się paliło? Czy była w piekle?
A potem myśli
Nicholasa rozbrzmiały w jej umyśle i wtedy zorientowała się, że topniejąca masa
czerniąca niebo była Królem Cieni, powstającym z otchłani. Przed nim stała
drobna postać Sary Midnight, czarna sylwetka na tle morza płomieni. Elodie obserwowała
z grozą i przerażeniem jak wijąca się masa zamienia się w węzeł kończyn Surari
i głowę, a potem skondensowała w potwora, który wyglądał jak mieszanina
zwierząt. Widziała jak Sara rzuca się na Króla Cieni i wbija swój sgian-dubh między jego oczy, tak jak
powiedział jej Nicholas.
Serce Elodie
zamarło. Wiedziała, co stanie się potem. Wiedziała, jaki był plan dla Sary.
Wzdrygnęła się. To było to. Oto, jak pomogła Nicholasowi zrealizować jego plan.
Czuła głos Nicholasa w głowie, zauważyła, że stał za Sarą, czekając.
Elodie pobiegła,
jej usta były czarne, obserwowała jak duch Króla Cieni opuszcza jego ciało i
wchodzi do Sary. Widziała jak Sara upadła do tyłu, jej oczy otworzyły się w
kierunku nieba, jej skóra była biała jak śmierć. To był ich moment, gdy świadomość
Króla Cieni przejęła kontrolę nad ciałem Sary, ale nie do końca umieściła jego
moc w niej. Moment, w którym Król Cieni rezydował w delikatnym, podatnym na
zranienie ludzkim ciele. Biegła, gdy Nicholas skoczył i wylądował na Sarze,
przygniatając ją. Wspomnienie przeleciało przez umysł Elodie – wizja, którą
widziała odbitą w oknie samolotu podczas jej drogi z Włoch do Szkocji. Śmierć
Sary z rąk nieznajomego. Nie widziała twarzy zabójcy Sary. Teraz wiedziała, kim
on był.
Elodie chwiała się
na nogach, jej ciało trzęsło się z adrenaliny i ekscytacji. Dosięgając Sary i
Nicholasa, rzuciła się na ziemię obok nich.
- Czas umrzeć,
Ojcze – usłyszała, jak mówił Nicholas.
- Ja… Ja jestem
Sarą Midnight – powiedziała powoli Sara, próbując przylgnąć do wspomnienia sprzed
wielu lat. – Proszę, Nicholasie. Nie pozwól mu tego mi zrobić. Nie pozwól mu
mną zawładnąć. Zabij mnie.
Nicholas
przytaknął. Jego dłonie już uniosły się, by skręcić jej kark, kiedy się
zaśmiała. Śmiech zatrzymał go w miejscu i sprawił, że skóra Elodie wydęła się w
gęsią skórkę. Od razu wiedzieli, że Sara odeszła i Król Cieni przejął kontrolę.
- Zabij mnie –
zaśmiał się ponownie. - Śmiało zabij
mnie! – ale to nie był głos Sary.
Nicholas zsunął się
z ciała Sary, czuł jej żebra pod swoimi kolanami, takie słabe, takie delikatne.
Gdyby oparł się trochę mocniej, jej żebra by pękły i przebiły jej płuca, to
byłby koniec Króla Cieni. Nawet tak silny duch jak jego nie zdołałby przeżyć,
jeżeli noszące go ciało, by zginęło. Ale coś w śmiechu jego ojca sprawiło, że
Nicholas przestał. Coś co sugerowało oszustwo.
- Jeżeli mnie
zabijesz – ostrzegła Sara – nie będzie Króla Cieni. Bez Króla Cieni, nie będzie
bariery między światami. Świat Cieni i ludzi złączy się razem, a twoja ukochana
ludzkość zginie.
Elodie widziała, jak
zastygają rysy Nicholasa. Tak jakby uderzyła go niebieska błyskawica. Węzeł
strachu pojawił jej się w gardle, gdy jej umysł analizował konsekwencje tego,
co właśnie powiedział ojciec Nicholasa.
- Kłamiesz –
wyszeptał Nicholas.
Obserwować, jak
Surari przemawia ustami Sary, słyszeć jego głos dobiegający z gardła Sary, to
było przerażające. Elodie chciała, by to wszystko się skończyło. Pochyliła się
w dół, by złożyć swój śmiertelny pocałunek, ale zanim jej się to udało, Król
Cieni przemówił ponownie.
- Pocałuj mnie
Elodie, a odejdę. Albo Ty, Nicholasie, złam mi kości. Usunę się z drogi, a wasz
kochany Śniący będzie martwy. Przykro mi niewiele mogę z tym zrobić. Ale wiesz,
co się stanie, jeśli ja odejdę. Chaos spustoszy to miejsce. Przyjdą po ciebie,
Nicholasie. Wszystkie demony. Możesz próbować utrzymać portal, ale nie
utrzymasz ich z dala na długo. Miliony Surari przeciwko tobie. Świat ludzi
zostanie zaatakowany, zbyt szybko żeby cokolwiek z tym zrobić. Chyba, że…
Z nienawiścią w
oczach, Nicholas spojrzał na dziewczynę, której ciało posiadł jego ojciec.
- Chyba, że?
- Chyba, że uznasz
ten świat za swój. Zostaniesz Królem Cieni, Nicholasie. Weźmiesz żonę i
będziesz miał syna lub córkę, tak jak ja to zrobiłem. Jeżeli to zrobisz, możesz
mnie zabić i mieć to wszystko. Twój cenny świat ludzi zostanie nienaruszony, a
ja będę martwy. Poza jednym szczegółem, ty będziesz mną.
Nicholas skruszył
się w środku. Nie był zdolny nic powiedzieć, pochowany pod rewelacjami jego
ojca.
- Więc jeśli mnie
teraz zabijesz, musisz zostać Królem Cieni. Ale nie sądzę byś tego chciał,
chcesz? Chcesz dalej udawać, że jesteś prawdziwym człowiekiem z uczuciami.- Sara krzyknęła ze śmiechem.
– Cienie to nie miejsce, w którym chcesz być. Wolisz żyć w świetle, z ludźmi,
których tak bardzo próbowałeś chronić. – Sara prześlizgnęła się wzrokiem po
Elodie i uśmiechnęła się. Elodie zadrżała.
- Tylko ja mogę być
Królem Cieni, dopóki nie jestem gotów – powiedziała Sara, okrutnym głosem. –
Dopóki nie zdecyduję. Nie możesz mnie zabić. Właśnie tu dotarłem. Chcę zobaczyć,
co Śniący potrafi zrobić, jak dużo paniki może wywołać ta dziewczyna na
ludziach, których chciała chronić. Nie możesz mnie zatrzymać.
Moment ciszy, a
potem.
- Od początku
wiedziałeś, prawda? – wymruczał w końcu Nicholas. – Wiedziałeś, że nie
powróciłem naprawdę do ciebie, że tak naprawdę nie podążam za twoim planem
przyprowadzenia ci Sary.
- Oczywiście, że
wiedziałem – powiedział jego ojciec, a Elodie zauważyła ślad czerwieni, jak
płomień, głęboko w zielonych oczach Sary. – Ale to nie miało znaczenia. Twoja
zdrada nic dla mnie nie znaczy, widzisz, nigdy nie miałeś wyboru, nie tak
naprawdę. Planowałeś przyprowadzić do mnie Sarę, pozwolić mi ją posiąść, zabić
ją i mnie zanim jej ciało się zmieni. A wy wszyscy mieliście być wolni. – Sara
zaśmiała się okrutnie. Dłonie Nicholasa zacieśniły się wokół jej białej,
smukłej szyi. Jeden szybki ruch i zostałaby złamana.
- Więc co
wybierasz? – powiedział w końcu Król Cieni i skoczył w górę z nieoczekiwaną
siłą. Sara stała z głową odrzuconą do tyłu, jej włosy poruszane, nagłym,
nienaturalnym wiatrem. Niebieskie błyskawice błyszczały wokół nich, rzucając
dziwne cienie na twarz Sary.
- Och, to jest
dobre, silne ciało. Teraz mogę wrócić do świata. Ludzie nie będą nic
podejrzewać. – Zaśmiał się i zawył ze szczęścia, wyrzucając w górę dłonie Sary,
wypłynęła z nich Czarna Woda. Ciało się
zmieniało. Wkrótce dokona się dla nich wybór.
Elodie obserwowała,
nieruchoma, niepewna co zrobić.
Serce Nicholasa
krwawiło. Jeżeli zająłby miejsce swojego ojca, mógłby zatrzymać rzeź. Mógłby
powstrzymać Surari przed przedostawaniem się. Nie mógł ocalić Sary, ale świat
znów byłby bezpieczny. A jego ojciec, obiekt całej jego furii, nienawiści i
obrzydzenia, w końcu byłby martwy. Ale nie mógł, nie mógł. To było zbyt
okrutne. Nie mógł wejść w przepaść, otchłań, która oddzielała ludzi od Świata Cieni.
Nie mógł zabić Sary. Myślał, że będzie wolny po śmierci, a teraz oferowane mu
było życie, które było tysiąc razy gorsze od tego, które miał przedtem i
trwalsze niż śmierć. Jego matka błagała go, żeby nie zajmował miejsca jego
ojca, a on próbował zrobić to, o co go prosiła. Tak mocno próbował… Ale Król
Cieni wiedział od początku, że nie będzie dla niego ucieczki, nigdy. To dlatego
nie zniszczył Nicholasa furią mózgu. Miał dla niego przygotowane coś jeszcze
gorszego.
Nicholas napotkał
spojrzenie Elodie. Łzy spływały jej po policzkach.
To musi być zrobione.
Wiem.
To musi być zrobione,
powtórzył, ale bał się. Tak bardzo się bał. Proszę
nie pozwól mi odejść.
Przepraszam, powiedziała
Elodie, a cichy chlip opuścił jej usta.
Nicholas
przekrzywił głowę.
Z oczami skupionymi
na Nicholasie, Król Cieni nie widział jak nadchodzi. Elodie złożyła pocałunek
na ustach Sary, rzucając ją na ziemię. Przez moment, Sara była zmieszana, jej
oczy i świadomość wracały na powierzchnie, ale równie szybko jak wróciła, moc
Króla Cieni znów przejęła kontrolę i teraz Elodie była na ziemi, krzycząc z
bólu, wypełniona furią mózgu.
Sara Midnight. O to kim jesteś. Pamiętaj! To znów był głos Lucrezii, przebijający się przez świadomość
Króla Cieni i dosięgający Sary.
Z ogromnym
wysiłkiem, pokonując wolę demona, Sara pochyliła się nad Elodie i pocałowała
ją. Świadomości Sary i Króla Cieni walczyły przez parę długich momentów, jedna
chciała kontynuować pocałunki, druga usiłowała się uwolnić. Serce, skóra, żyły,
umysł i mięśnie wciąż były ludzkie i podatne na truciznę Brunów. Już zaczęła na nią działać, powoli zmieniając
jej twarz na niebieską.
Nie odchodź, Saro. Pamiętaj kim jesteś! Wciąż dobiegał ją głos Lucrezi z oddali, utrzymując Sarę
przywiązaną do jej własnej tożsamości.
Krzyk wściekłości
rozbrzmiał nad ziemią, od wzgórz do jaskiń w lesie. Niebieskie błyskawice rosły
z ziemi, by napotkać wyładowanie lecące z nieba. Świat Cieni się zatrząsł, ale
Sara zmusiła swoje ciało, żeby przykryło Elodie, ich usta się spotkały i
wypełniła ją trucizna. Z rykiem bólu, upadła na ziemię i w końcu przestała się
ruszać.
Elodie spojrzała na
twarz Sary. Na jej czole był fioletowy siniec, jej usta rozcięte tam gdzie
Elodie ją ugryzła starając się przyspieszyć proces. Jej jedwabiste, czarne
włosy splątane były we krwi i ziemi. Czy Król Cieni naprawdę odszedł? Nicholas
również spoglądał na martwe ciało Sary, jakby w oczekiwaniu.
W końcu, czerwony
dym wydostał się z ust Sary i zatańczył przed ich oczami, frenetycznie, z furią
i niedowierzeniem. Mgła zmieniała kształty z byka do wilka, niedźwiedzia do
płonących na niebiesko płomieni, aż upadł na trawę z okropnym uderzeniem trzaskanych
kości i zgniatanych chusteczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz