54
Dzień, w którym
wiedziałem
Dzień, w którym wiedziałem, że miałem być
Dzień, w którym zobaczyłem moje przyszłe życie
Ale nigdy nie mógłbym sobie uświadomić lub zobaczyć
Co było dla mnie planowane
Elodie myślała, że
umrze z bólu. Nie mogłaby przecież, przejść przez taką agonię i przetrwać. To
było nawet gorsze niż wypicie krwi Nicholasa i wspomnienie jego agonii, błagała
wtedy, by ją zabić. Tym razem nie było potrzeby o to błagać. Furia mózgu sama,
by ją zabiła.
Na początku mogła
słyszeć krzyki Nicholasa, mogła czuć jego dłoń ściskającą jej i krew
wypływającą jej z nosa, ust i uszu, ale po chwili – wieczności – nie mogła nic słyszeć,
widzieć, czuć, oprócz bólu. Ona była bólem. Bez świadomości, bez wspomnień. Już
nie krzyczała. Nie ruszała się. Leżała z otwartymi oczami, ale nie widząc,
płonąc od wewnątrz.
A potem to się
skończyło. Tak nagle jak się zaczęło, skończyło. Czerń zaczęła się rozmywać i
jaśnieć, kształty i kolory nabrały ostrości, dźwięki, głos, głos Seana
wołającego Sarę.
Sara. Czy umarła?
Czy udało jej się zatrzymać uncję życia dla siebie, jak planowali, tak, że Król
Cieni umrze, a Sara przeżyje?
Elodie zamknęła
oczy i otworzyła ponownie. Podniosła się w górę i natychmiast zachwiała, zwracając
żółć i kwas, które paliły jej usta i gardło. Sean wciąż krzyczał. Gdzie był?
Rozejrzała się dokoła, ale obrócenie głowy, było tak bolesne, że znów ujrzała
czerń.
W końcu jej się
udało. Zobaczyła jak leży płasko na ziemi, drżąc, wciąż wołając Sarę. Jego
twarz była zwrócona w kierunku przepaści, jego oczy skupione na czymś.
… Serce Elodie
zamarło, gdy powiodła wzorkiem za spojrzeniem Seana. Nicholas i Sara szli ręka
w rękę. Sara żyła. Udało jej się. Ale co robiła? Nagle, Elodie wyczuła myśli
Nicholasa w głowie i wiedziała. Sara miała zostać panią Cieni.
Niespodziewanie,
Elodie zauważyła pomarańczowe światło tańczące przed nimi. Coś wydawało się
złapać ją za gardło i zacieśnić je. Czarnowłosa dziewczyna, o skórze koloru
ciemnego miodu i pełnych czerwonych ustach, zmaterializowała się przed nimi.
Martyna, usłyszała jak
Nicholas szepcze w jej umyśle. A potem zauważyła jak coś jej rzuca, coś małego
i białego wylądowało na trawie koło niej. Chciała to chwycić, ale jej gardło
było zbyt ściśnięte, żeby mogła oddychać. Gwiazdy tańczyły jej przed oczami, a
potem wszystko stało się czarne.
Sara była ledwo
przytomna, gdy zobaczyła Nicholasa i Martynę stojących nad przepaścią, a potem
wstępujących, trzymających się za ręce. Przez parę sekund wisieli nad niczym, a
potem spadli, z głowami w górze, rozpostartymi ramionami, rozdzieleni, a potem
rzuceni w dół przez straszliwą siłę.
Strumień
niebieskich błyskawic wyrastał z przepaści, a potem chmura ziemi, niebieskich
płomieni i topniejącej ziemi. Nowa chimera, coś pomiędzy bykiem, wilkiem a
misiem, jego kształt zmieniał się przed ich oczami, aż w końcu przyjął swój
ostateczny kształt, Nicholas, z gołą piersią, czarnymi oczami świecącymi jak
dwa baseny ciemności, porożem jelenia wyrastającym z głowy. Koło niego kobieta,
z włosami jak skrzydła kruka, oczami czarnymi jak Nicholasa, ubrana w coś, co
wyglądała jak ciemna mgła, na głowie miała koronę z szkarłatnych kwiatów. A
wtedy każdy dźwięk został wyciszony, ziemia stała nieruchomo, błyskawice
ustały. Sylwetki ludzi, samochodów,
budynków wyciekających z świata ludzi znikły i w końcu spokój wypełnił
przestrzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz