58
Kiedy Cały Świat
jest Spokojny
Ze snów pochodzi
Nowe życie
Tydzień później
Sara weszła
pierwsza, z mokrą plamą czerni na policzku.
- Udało się? –
zapytał Niall. Siedział na podłokietniku obok Winter, która była przytulona do
miękkich jedwabnych poduszek.
- O, tak. Kiedy
wyszliśmy, był całkowicie martwy, mogę cię zapewnić – powiedziała Sara unosząc
swoje czarne dłonie.
- Nie mógłby być
bardziej martwy.
Sean wszedł do
pokoju, Alvise obok niego. Mały triumfujący uśmiech tańczył na ustach Seana.
Elodie również się uśmiechnęła. To był Sean, taki jaki zwykł być, lekkomyślny,
złośliwy, uwielbiający polować, Strażnik w pełnej klasie.
Elodie siedziała na
otomanie, jej długie blond włosy zwisały jej na ramiona, a jej oczy mimo, że
ocienione na niebiesko, wróciły do swojego naturalnego czekoladowego koloru.
- Dziękuję – powiedział
Alvise do Seana i Sary, uwalniając się z kołczanu i odkładając łuk na jedną z
sof. – Za zgodzenie się nam pomóc przed powrotem do domu. – Conte Vendramin
poprosił ich o pomoc w zniszczeniu Surari, które prześlizgnęły się do Wenecji
podczas połączenia światów. Wychodzili z Alvisem, polować każdej nocy przez
tydzień, podczas gdy Micol i Niall zajęci byli wodnymi Surari na kanale Grand.
- Kiedy tylko będzie
potrzeba. Ale ten był na razie ostatni. Musimy wracać do domu – powiedziała
Sara, a jej oczy spotkały Seana. Utrzymał jej spojrzenie, niewypowiedziane
słowa przepłynęły między nimi.
- Tak, musimy
wrócić do domu – powtórzył Sean, a Sara poczuła ekscytację. Wrócą do domu
razem? Będą żyć razem? Minął tydzień odkąd wrócili ze Świata Cieni, przez który
spali w oddzielnych pokojach. To było to, co im zaoferowano i żadne z nich nie
narzekało, ani nie poprosiło o zmianę. Nie żeby mieli dużo czasu na spanie z
intensywnymi polowaniami, które prowadzili. Sara skupiła się na polowaniu, bała
się momentu, w którym będą musieli zadecydować, co robić dalej. Czy powie jej to,
czego najbardziej się obawiała, że rozchodzą się w różne strony, że wróci do
Nowej Zelandii, albo Japonii szukać Mary Ann, albo do Francji z Elodie? Czy
powie jej, że po rzezi dziedziców jej obowiązkiem jest spłodzić dzieci z mocami
z innym Sekretnym dziedzicem?
- Nie mogę doczekać
się powrotu do domu – powiedział Niall. Odkąd połączył się z Winter, Niall
nieustannie miał uśmiech na twarzy. On i Micol widzieli szczególnie okrutny
gatunek demona-węgorza, pięć z nich pływało po miejskich kanałach. Ale
cokolwiek jeszcze przedostało się było zmartwieniem Vendraminów. Niall i Winter
mieli wykupione bilety do Dublina na tą noc.
- Wow, Sara wyglądasz
na zmęczoną. Potrzebujesz wakacji – powiedział złośliwie Niall.
- Niall! –
zbeształa go Winter. – Nie słuchaj go, Saro. Wyglądasz wspaniale – powiedziała.
Policzki Sary znów się wypełniły, a jej włosy ponownie były lśniące, efekty
przebywania w Świecie Cieni zmywały się z każdym dniem spędzonym w świecie
ludzi.
- Więc wracasz do
Edynburga? – Elodie zapytała Seana. Sara spojrzała na niego wstrzymując oddech,
gdy czekała na odpowiedź.
- Tak. Jeżeli Sara
mnie trochę przenocuje. – Uśmiechnął się, ale w jego oczach był cień
wrażliwości. Sara przez moment studiowała jego twarz, próbując odczytać jego
intencje. Wracał z nią, ale to nie znaczyło, że będą czymś więcej niż
przyjaciółmi, albo towarzyszami polowań. Westchnęła w środku. Noc, którą
spędzili wspólnie w zamku Nicholasa wciąż odgrywała jej się w głowie,
nieznośnie kusząc ją słodkimi wspomnieniami i mieszając jej myśli.
- Proszę udaj się z
nami. Przynajmniej do czasu aż zdecydujesz, co robić – powiedział Sean do
Elodie.
Elodie wydawała się
w dużej mierze znów być sobą, ale oboje Sara i Sean się martwili. Po powrocie
do świata ludzi jej oczy odzyskały ich dawne brązowe tony i straciły obcą
obsydianową barwę Nicholasa. Lekarz Vendraminów był pewien, że będzie zdrowa,
nie pozostał ślad po Azasti , a poza tym, że była trochę zmęczona i lekko zadumana,
miała się dobrze. Noc wcześniej, Sara obudziła się myśląc, że usłyszała krzyk
Elodie przez sen, ale gdy leżała w ciemności, nic już nie usłyszała.
Zdecydowała, że musiało jej się to przyśnić.
- Dziękuję, Saro.
Ale muszę udać się w góry, poszukać Aiko Ayanami. Coś mi mówi, że wciąż żyje. A
potem… cóż, myślę, że wrócę do Annecy. Zacznę od nowa. Rodzina Brunów jeszcze
nie umarła.
- Nie. Sekretne
Rodziny jeszcze nie umarły – wtrącił Alvise. – Potrzebujemy nowe Sabha. Musimy
dowiedzieć się, kto przeżył i zorganizować ponownie.
- Ale z Nicholasem
w Świecie Cieni, Surari nie przyjdą ponownie, prawda? – powiedziała Micol,
szukając potwierdzenia. – Mam na myśli, że jeżeli pozbędziemy się tych, które
już tu są…
Elodie spojrzała w
dół.
- Nie jestem pewna,
czy jest to w pełni w gestii Nicholasa. Wydaje mi się, że separacja między
światami nie jest szczelna i nigdy nie będzie. Będą dziury. Rzeczy wrócą do
tego jak były, tak myślę, z Surari przepływającymi raz na jakiś czas, którymi
zajmą się ci, którzy zostali z Sekretnych Rodzin i Strażników.
Sara pomyślała o
domu, Cioci Juliet i Bryony. Pomyślała o dworze Midnightów w Edynburgu, o jej
ogrodzie, o wiolonczeli w fioletowym pokrowcu, czekającej by znów na niej
zagrać.
Sean wsunął swoją
dłoń w jej.
- Masz ochotę się
przejść?
- Oczywiście –
powiedziała i nagle, nieracjonalnie, poczuła zimno z obawy. Co jej powie? Że
nie ma mocy, że przez to nigdy nie będą mogli być razem? Czy wzniesie tą samą
ścianę między nimi, wciąż nieprzesuwalną, nieosiągalną? Nagle brzuch Sary
zacisnął się, a usta wyschły.
- Oczywiście. Wezmę
tylko szybki prysznic. Na dole za dwadzieścia minut – powiedziała i wyszła z pokoju.
Nagle, poczuła impuls żeby się na moment odwrócić. Nie była pewna dlaczego.
Spojrzała na Elodie. Jej dłonie spoczywały na brzuchu, a w jej oczach było
spojrzenie, które sprawiło, że serce Sary zatrzepotało. Elodie poczuła, że jest
obserwowana i ich spojrzenia się spotkały. Nie odsunęła dłoni z brzucha, ale
nie spojrzała w dół.
Sean już poszedł,
Niall i Winter byli zajęci sobą, Micol przełączała muzykę na swoim iPodzie.
Nikt tego nie zauważył, ale przez te parę sekund, tym spojrzeniem Elodie
przemówiła do Sary.
Nie, Rodzina Brunów
nie umarła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz